wtorek, 24 października 2017

Kagoshima i Sakurajima

Dzisiaj w zasadzie mieliśmy dzień stacjonarny. Po podróżach, tej wczorajszej - 600 km i jutrzejszej do Tokio - 1000 km, dzisiejsza wycieczka 15 minutowa promem na wyspę z wulkanem i godzinna przejażdżka autobusem po wyspie nie powinny się liczyć. Z wszystkich poprzednich wpisów na pewno czytelnicy zorientowali się, jak bardzo nam się tutaj podoba. Dzisiejszy dzień również był pełen atrakcji chociaż innych, było dużo spokojniej niż zatłoczonych, dużych miastach. Sądząc po właściwe pustych dużych promach jesteśmy po szczycie sezonu turystycznego i to zapewniało dodatkowy spokój. Wulkan tylko bardzo delikatnie wypuszczając "małe dymki" dawał o sobie znać, więc objeżdżajac wyspę mogliśmy podziwiać go prawie z każdej strony. To bardzo ciekawe doświadczenie przebywać w takiej bliskości czynego wulkanu. Zauważyliśmy również kolejny przykład wyśmienitej organizacji i przygotownia wszystkiego przez Japończyków. W sumie od lat nie było erupcji wulkanu, daje on tak jak teraz również o sobie znać, mieszkańcy mówili nam, że czasami nawet bardziej i na miasto spada grafitowo-czarny pył a jednak w autobusach i inych punktach turystycznych widzieliśmy przygotowane na wszelki wypadek kaski ochronne. Na wyspie znajduje się również sporo specjalnych, naziemnych schronów, tak w razie czego.
Po powrocie na ląd, a właściwe również na wyspę - Kiusiu, na której leży Kagoshima to również wyspa wybraliśmy się kolejny raz na kolację w japońskim stylu - do restauracji serwujacej sushi. Takiej "prawdziwej", w której jeżdżą talerzyki, wybiera się to na co ma się ochotę i buźka się raduje, jak to smakuje. Prrzypadkowo ułożyła mi się rymowanka. Zaplata za posiłek też wygląda w iście japoński sposób. Pani skanuje talerzyki - cena wybranego sushi określona jest kolorem talerzyka na którym zostało podane. Zamiast papierowgo rachunku podaje nam malutki ekranik z wartością do zapłaty. Jacek, nagrywał moment podliczania i wystawiania rachunku, może  umieści na swoim blogu.
Nasz hotel oferuje jeszcze jedną typowo japońską atrakcję, mianowicie Onsen, czyli miejsce pomiędzy w naszym rozumieniu basenem, sauną i łaźnią. Doskonałe miejsce relaksu. Czystość dla Japończyków jest bardzo ważna, przywiązują do niej ogromną wagę. Skoro jest okazja musiałem spróbować i bardzo mi się podobało. Więcej o Onsenach możecie przeczytać najszybciej tutaj: Onsen
Jutro przed nami cały dzień  w podróży. Z Kagoshimy do Tokio jest około 1000 km, jedziemy pociągami i według rozkładu powinno nam to zająć mniej więcej 9 godzin. Ach, te japońskie Sinkanseny, prawda?
Zapraszam na bloga również jutro, będzie kolejna relacja. Aktualne zdjęcia już są w albumie. Przy okazji po powrocie obiecuję uzupełnienie zdjęć opisami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz