sobota, 21 października 2017

Himeji, Kobe, Osaka

Tytuł dzisiejszego posta to nazwy trzech miast, które odwiedziliśmy. Chcąc w dużym skrócie i z przymrużeniem oka opisać ich główne atrakcje możemy napisać: Malbork, krowy, nowoczesność.
A teraz po kolei. Pierwszy przystanek do miasto Himeji a w nim niesamowity zamek obronny z XIV wieku, który słynie między innymi z tego, że nigdy nie został zdobyty czyli wzorowo spełnił swoją funkcję. Ponadto do dzisiaj zachował się w oryginalnym stanie. Zwiedzanie dość mocno popsuła nam pogoda, padało nawet mocno przez co zwiedzanie ogrodów i otoczenia zamku zostalo ograniczone czasowo. Natomiast wnętrze nas delikatnie mówiąc rozczarowało. Fakt  było dla odmiany sucho i nic leciało na  głowę, jednak do podziwiania mieliśmy podłogi, schody, ściany i sufity. Poza tym wnętrza były puste. Liczyliśmy w zamku obronnym na spotkanie z Szogunem i wojownikami Nija, jeśli nie prawdziwymi, no może lepiej nie z prawdziwymi, to chociaż z takimi z gabloty. Przypomniał mi się teraz bajkowy bohater "Chłopiec z plakatu" tu mógłby być "Ninja z gabloty" ale go nie było. Z Himeji pojechaliśmy do Kobe. Miasto słynie między innymi z hodowli jedynych w świecie krów, które traktowane w specjalny sposób zapewniają niepowtarzalną jakoś mięsa.Więcej informacji o charakterstycznych zwyczajach tych hodowli można znaleźć w internecie, wystarczy w wyszukiwarkę wpisać hasło: "krowy z Kobe". Ponadto powszechnie jest też znane z tragicznego w skutach trzęsienia ziemii z 1995 roku.
W Kobe mieliśmy zamiar przede wszystkim spróbować steków z tego szlachetnego mięsa. Byliśmy tam około godziny 14-tej i okazało się, że lokale serwujące te specjały mają zwyczajową przerwę do 17-tej. Nie czekaliśmy, zmieniliśmy plany i przyjedziemy tu ponownie jutro. Po innym niż zakładaliśmy lunchu z dodatkowymi pysznymi ciastkami pojechaliśmy do Osaki. Jak pisałem na początku przyciągnęła nas tutaj nowoczesność. Miasto jest uznawane na bramę nowoczesnych rozwiązań, które pojawiają się w Japonii. Cały dzień dzisiaj niestety towarzyszył nam deszcz, który utrudniał spacerowanie i zwiedzanie. Jednak zdecydowaliśmy zasmakować tego miejskiego zgiełku, nowoczesności i blasków świateł. Już pierwsze spotkanie z Osaką, czyli dworcem zrobiło niesamowite wrażenie. Jacek pisał na swoim blogu o wielkości dworca w Tokio, którą trudno sobie wyobrazić. Osaka nie jest mniejsza. Jeśli nie wieksza to i tak na pewno robi ogromne wrażenie. Wyobraźcie sobie budynek dworca, który  ma 10 pięter z których większość ma perony kolejowe oraz dla linii merta. Wszystko ogromne i te niewyobrażalne tłumy ludzi. Dalej na ulicach było podobnie. Zdjęcia najlepiej oddadzą klimat tych miejsc. Zapraszam do oglądania. A jutro kolejny dzień, planujemy zobaczyć następne atrakcje i narobić to czego dzisiaj nie mogliśmy zrealizować.

Dla ułatwienia czytania i oglądania, nasze zdjęcia są tutaj: Japonia 2017 a tutaj: Blog Jacka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz