Dla mnie dzisiaj był wielki dzień. Wszyscy, którzy mnie znają wiedzą jak bardzo lubię samochody i wszystko co z nimi związane. Uwielbiam oglądać auta, czytać o nich, rozmawiać, jeśli mam słuchaczy. W tym miejscu chcę koniecznie podziękować mojej Żonie Agusi, najwierniejszemu z wiernych słuchaczy moich opowiadań i pomysłów motoryzacyjnych.
Jednym z moich marzeń od lat w tej materii była jazda samochodem w USA i dziś właśnie zaczęła się ta przygoda.
Wyjechaliśmy z San Francisco zapakowani do naszego Jeepa Cherokee i wyruszyliśmy w kierunku Las Vegas, który jest naszym punktem docelowym. Nie od razu tam dojedziemy, w planach mamy dwa przystanki i zwiedzanie Parków Narodowych.
Jacek we wstępnym poście opisał naszą planowaną trasę, możecie tam zajrzeć: Wstęp od Jacka i przypomnieć sobie jakie mamy plany.
Teraz po przejechaniu 240 mil jesteśmy w Tulare w stanie Kalifornia. Wszystko po drodze dobrze się na udało, wyjechaliśmy z San Francisco co było nie małym wyzwaniem ale udało się bez problemów .
Po drodze mieliśmy już pierwszego dnia wszystko - słońce Kalifornii a także jej deszcz, wiatr i nawet grad. Tego się nie spodziewaliśmy ale co tam, taki gratis dla nas :)
O moich wrażeniach ze spełniającego się marzenia nie jestem wstanie Wam jeszcze napisać ale jestem uradowany maksymalnie i chyba nadal w szoku - ja w amerykańskim samochodzie, na amerykańskiej ziemi, to dzieje się naprawdę? Niech mnie ktoś uszczypnie.
Poniżej kilka zdjeć z dzisiejszego dnia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz