sobota, 23 listopada 2013

Podróż rozpoczęta


Jesteśmy na lotnisku w Gdańsku. Za chwilkę mamy lot do Frankfurtu. 
Terminal w Gdańsku:


Lot do Frankfurtu trwał 1,5 godziny. Lotnisko jest ogromne, nie mieliśmy jednak zupełnie czasu aby chociaż przyjrzeć się terminalom. Nasz A 380 do Singapuru już czekał, wiec prawie biegiem - do przejścia mieliśmy około 2 kilometrów, ruszyliśmy do naszej bramki. Teraz ( w Polsce jest 2:00 w nocy) mija nam piąta godzina lotu, przed nami jeszcze siedem. Podróżujemy bardzo komfortowo, samolot naprawdę jest duży, cichy i wygodny. Chociaż jesteśmy w klasie ekonomicznej jest bardzo dobrze. 
W Polsce już niedziela, 9 rano, u nas popołudnie, już 16-ta. Została godzina do lądowania w Singapurze. Jesteśmy po śniadaniu i kawie. 
Teraz piszę już ok 23 wieczorem czasu lokalnego. Wylądowaliśmy w Singapurze a za nami już pierwsze godziny atrakcji w tym mieście. Dla Ewy, przyjaciółki naszych znajomych, która mieszka tutaj przywieźliśmy trochę zakupów z Polski. Ewa cudownie się nami zajęła w pierwszych godzinach naszego pobytu tutaj. Ewo, dziękujemy :)
Dzięki uprzejmości Ewy mamy cudowne zdjęcia już z pierwszego dnia.
Poniżej Singapur w pierwszej odsłonie:




I my z naszą Dobrodziejką Ewą:


Drugi dzień w Singapurze mieliśmy cały wypełniony zwiedzaniem. Zaczęliśmy śniadaniem, w pobliżu hotelu mamy mnóstwo knajpek. Jedna z nich, gdzie jemy śniadania poniżej:


Poniżej zdjęcie z menu jednego z dań. Tym razem bez komentarza:


Później pojechaliśmy w pobliże Mariny, którą poprzedniego wieczoru podziwialiśmy nocą. Chcieliśmy zobaczyć między innymi lwa, który jest symbolem Singapuru. Lew wygląda tak:


Kolejną wartą uwagi atrakcją była kolejka linowa łącząca Singapur z wyspą Santosa słynącą z parków rozrywki i miejsc do wypoczynku nad wodą. Widoki  z kolejki były takie:


Po południu pojechaliśmy do hinduskiej dzielnicy Little India. Tam jakby inny świat:


Spróbowaliśmy lokalnej kuchni, zgodnie z  naszymi upodobaniami szukaliśmy lokalu nie nastawionego na turystów, takiego gdzie jadają lokalni mieszkańcy. Z doświadczenia wiemy już, że gwarantuje to oryginalną kuchnię, niekoniecznie najpiękniejsze otoczenie ale tym się nie przejmujemy. 
Teraz jesteśmy już na lotnisku w Singapurze. Za godzinę mamy lot do Ho Chi Minh. Liczę tam na łatwiejszy dostęp do internetu i obiecuję częstsze relacje.
Fragment jednego z trzech terminali lotniska w Singapurze wygląda tak:


Całe lotnisko jest ogromne i robi wielkie wrażenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz