Dobrze, że zdecydowaliśmy się zostać tutaj w Kambodży dłużej, w pierwotnych planach dziś mieliśmy wracać do Tajlandii. Jak pisałem wcześniej, tu jest lepiej. Dzisiaj w trzecim dniu zakończyliśmy zwiedzanie całego kompleksu świątynnego Angkoru. Rano wypożyczyliśmy rowery i już około 8:30 byliśmy gotowi do drogi. Jeżdżenie po mieście jest już dla nas czymś naturalnym. Jak się okazuje, niewiele potrzeba - odrobina odwagi, szczypta "azjatyckiego szaleństwa" i jest dobrze.
Co widzi rowerzysta wokół siebie na drodze, pokazuję na zdjęciach poniżej:
Na początek dzisiejszej wycieczki wybraliśmy dalej położone świątynie, których nie udało nam się, przede wszystkim z powodu zmęczenia obejrzeć w czasie poprzedniego etapu zwiedzania, opisanego tutaj.
Był to duży teren parkowy z wieloma ścieżkami i alejkami po których można swobodnie spacerować nie tylko po wyznaczonych jak w innych obiektach ścieżkach i szlakach, wśród których co jakiś czas pojawiały się kolejne ruiny. Niektóre z nich to piramidy, te osobiście lubię najbardziej. To prawda, że ciężko jest na nie wejść, do tego w temperaturze ok. 30 stopni ale za to na górze nagrodą są takie widoki:
Już na zakończenie trzydniowego zwiedzania wybraliśmy się na najsłynniejszej tutaj i najbardziej znanej z tego rejonu na świecie świątyni Angkor Wat. Większość wycieczek turystycznych zaczyna od tego miejsca i często na nim kończy. My mamy to szczęście, że sami decydujemy o swoim czasie i odwiedzanych miejscach. Tym samym Angkor Wat zostawiliśmy sobie " na deser". Więcej dokładnych informacji o świątyni można znaleźć tutaj.
To chyba największa i najlepiej zachowana budowla, do tego jej znane z w wielu zdjęć i widokówek wieże, czynią ją jednym z najbardziej pożądanych do zwiedzania miejsc w Kambodży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz