piątek, 11 stycznia 2013

Preah Vihear - świątynia na granicy Kambodży i Tajlandii

Dzisiaj był długi wypad. Pojechaliśmy ponownie na północ od Siem Reap, tym razem dalej niż ostatnio w tym kierunku. Celem naszym była oddalona o 220 km., znajdująca się na granicy Kambodży i Tajlandii świątynia Preah Vihear. To miejsce jest bardzo rzadko odwiedzane przez turystów. Głównie ze względu na odległość i czas jaki trzeba mieć aby tam dotrzeć. My czasu mamy wystarczająco i ten komfort, że sami możemy wszystko planować. Świątynia jest też punktem sporym pomiędzy sąsiadującymi ze sobą krajami. Czasami, chociaż ostatnio rzadko dochodzi w niej do zbrojnych konfliktów miedzy żołnierzami obu krajów. Prawdopodobnie dlatego też jest mniej chętnych na wyjazdy w ten rejon. Nie muszę dodawać, że nas to akurat jeszcze bardziej mobilizowało aby tam być.
Więcej informacji o świątyni jest tutaj.
Wczoraj wspominałem, że transport zorganizowaliśmy, więc dziś rano o 7:30 wyjechaliśmy w kierunku granicy. Mieliśmy typowy jak na Kambodżę samochód dla czterech osób - Toyotę Camry. Droga minęła nam, szybko. Główne krajowe odcinki dróg są asfaltowe, ruchu nie ma dużego, po trzech godzinach byliśmy prawie na miejscu. Kiedy mieliśmy przed oczami taki widok:

Nasz kierowca powiedział, że jego samochód pod górę, czyli to samej świątyni nie podejdzie. Była to dla nas pewna niespodzianka. Nigdzie, nikt o tym nie pisał - to kolejny dowód, jak mało ludzi się tu zapuszcza. Ale tutaj na każdą niespodziankę jest od razu rozwiązanie. Na placu pod górą był punkt w którym trzeba było za 25 USD wynająć takiego naprawdę terenowego pick-upa i można było dalej wdrapywać się na szczyt. Poniżej załoga już " na pace" gotowa do jazdy górskiej i kilka widoków z trasy. Jazda była ekscytująca. Nasz samochód - oczywiście też Toyota, kilka razy zatrzymywał się, Pan kierowca, zmieniał przełożenia reduktora i pięliśmy się ostro pod górę:


 

Jest to teren przy granicy, sprawdzono nam paszporty i jako przepustki, które następnie na trasie były kontrolowane otrzymaliśmy takie bilety:

Kiedy dotarliśmy na górę widoki były niesamowite. Dodatkowo potęgowały je krajobrazy okolicy ze szczytu góry i stacjonujący na górze żołnierze wraz z przygotowanymi na wypadek kolejnych potyczek umocnieniami. Poniżej zdjęcia ze świątyni i szczytu góry.
Może na to nie wyglądają ale są to umocnienia-bunkry żołnierzy kambodżańskich:

 Jeden z żołnierzy, też trochę niewyraźnie widać ale siedzi na karabinie:
 Jeden z fragmentów zespołu świątyni - zbiornik wodny:


Widok ze krawędzi urwiska, bliżej podejść to już za duże ryzyko. Jak widać zabezpieczeń nie ma. Te jasne kreski w dole to drogi:


 Umocnienia wojskowe na szczycie góry:

1 komentarz:

  1. Wow, ale widoki! Zapierają dech w piersiach. Chociaż ja także mam szalenie atrakcyjne- przyjechali do nas siatkarze ze Skry Bełchatów, uwielbiam swoją pracę!
    Tak poza tym, białe człowieki na/w Tojocie, proszone są o nie zapuszczanie się w niebezpieczne rejony. Fakt, że zazdroszczę Wam wyprawy, nie znajduje przełożenia, iż nie chce byście wrócili cali i zdrowi.

    OdpowiedzUsuń