środa, 27 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 8. Urlop koniec. Stop. Wracamy do domu. Stop.

27.06.2012.

Dzisiaj niestety to nasz ostatni dzień tutaj. Ale nie jest nam bardzo smutno, do domu bardzo lubimy wracać tym bardziej, że czeka tam Misiu. Ponadto z przekazów od Buni, która zgodziła się Kotkiem zaopiekować (Kochana Buniu, bardzo dziękujemy. Mamy nadzieję, że podopieczny za bardzo się nie psocił) wiemy, że wieczorami Misiu już tęskni i woła nas. Pogoda cały czas nam dopisuje, było dziś trochę chmur ale nadal bardzo ciepło. Zdecydowaliśmy, że ostatni dzień spędzimy mniej na plażowniu, bardziej aktywnie. Pojechaliśmy drugi już raz autobusem do Nessebaru, pokręciliśmy się troszkę po uliczkach starego miasta a w drogę powrotną zgodnie z ustaleniami ruszaliśmy na piechotę. Pierwsza część drogi, jeszcze w okolicach Starówki, prowadziła nadmorskim chodnikiem z piękną panoramą całej zatoki Słonecznego Brzegu. Przy okazji mogliśmy "tam w oddali" podziwiać naszą długą drogę, którą szliśmy dwa dni temu. Miło nam było patrzeć jaki kawałek pokonaliśmy wiedząc jednocześnie, że tam były fantastyczne przeszkody i widoki. Dalsza cześć była już piaszczysta, tuż nad wodą. Spotkaną po drodze ciekawostką okazała się mała rzeczka wpływająca do morza. Na szczęście naprawdę mała, dało się pokonać ją w bród. Czuliśmy tylko, że woda w niej jest dużo chlodniejsza od morskiej. Wydaje mi się, że w Polsce jest odwrotnie jeziora i rzeki w pobliżu Bałtyku są cieplejsze? Tym miłym prawie 3-godzinnym spacerkiem właściwie zakończyliśmy nasze wakacje tutaj. Pozostało jeszcze oczywiście jakieś pyszne jedzonko, które towarzyszyło nam każdego dnia i pakowanie. Wieczorem musimy oddać klucze i trochę posiedzieć w hotelowym lobby. Na szczęście mamy wygodne kanapy do siedzenia, książki, jest internet a za chwilkę mecz. Czas szybko minie.  Ze wspomnianej wcześniej, wygodnej hotelowej kanapy. Pozdrawiamy wszystkich wiernych czytelników bloga i do następnego spotkania tu na blogu i w prawdziwym świecie :)

Bułgaria 2012, dzień 7

26.06.2012. 

Po wczorajszej wycieczce dzisjieszy dzień potraktowaliśmy lżej. Posiedzieliśmy na plaży, pospacerowaliśmy po nowych zakątkach miasta. Zawsze coś nowego jest do odkrycia. Znaleźliśmy na przykład nowo budowane osiedle apartamentów po drugiej stronie Słonecznego Brzegu, dość daleko od morza. Najbardziej atrakcyjne miejsca przy linii brzegowej są już właściwie niedostępne. Nowe zabudowania powstają dalej ale to znak, że miasto się rozwija i jest koniunktura na turystykę.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 6

25.06.2012.

St. Vlas - 4 km./Elenite - 10 km.
Obrazki z drogi, w tekście więcej informacji:

Dziś w planach mieliśmy wyjazd do dwóch sąsiednich miasteczek. W St. Vlas już kiedyś spacerowo, plażą się wybraliśmy, dziś chcieliśmy obejrzeć je dokładniej. Wykorzystaliśmy podmiejską komunikację. Ustaliliśmy, że jeśli po drodze w St. Vlas zobaczymy coś interesującego i nowego wysiądziemy. Nic nas jednak nie zaskoczyło, miejscowość spokojniejsza od Słonecznego Brzegu, jednak rownież pełna hoteli i pensjonatów. Jest w niej bardzo ładny port jachtowy dla ekskluzywnych jachtów z parkingiem wypełnionym równie drogami samochodami. Port jednak obejrzeliśmy kilka godzin pózniej, w drodze powrotnej. Jak wspomniałem wcześniej, z okien autobusu nic nowego nie zobaczyliśmy, po dokupieniu u konduktorki (bilety tak się tu kupuje) dodatkowego biletu pojechaliśmy dalej, do Elenite. To typowo turystyczna miejscowość, nie znaleźliśmy żadnych zabytków. Głównie hotele z czego znaczna cześć jeszcze w budowie. Nie wiedząc co się za tym kryje w tej sytuacji zdecydowaliśmy dotrzeć na pieszo, plażą do Słonecznego Brzegu. Widać go nie było, zachowany na dużą jak się później zakrętów wybrzeża. Wiedzieliśmy, że mamy około 10 km. spaceru ruszaliśmy w drogę. Po kilku piaszczstych odcinkach, plaża się skończyła. Woda dochodziła bezpośrednio do skalistego brzegu. Mając ze sobą podręczny bagaż, w tym aparat i komórki zastanawialiśmy się tylko jak jest głęboko, czy uda się przejść piechotą. Na szczęście na kilkunastu takich odcinkach mieliśmy wody najwyżej do pasa, więc udało się. Niespodziewanie mieliśmy bardzo atrakcyjną wycieczkę z akcentami wspinaczki po kamieniach, brodzeniu w wodzie na śliskich kamieniach i trzymania się wchodzących do wody ścian skalnych. Od strony "obuwniczej" nie byliśmy na to przygotowani, po plaży raczej spacerujemy w crocsach. Teraz jednak nasze lekkie obuwie musiało się sprawdzić i wspierać nas w drodze. Warunki które spotkaliśmy spowodowały, że droga mijała bardzo powoli. Nagrodą były cały czas piękne, dzikie pozbawione innych turystów krajobrazy, świeży powiew od morza i woda cały czas w pobliżu. Kiedy więc chcieliśmy na chwilkę przystanąć, ochłodzić się, wszystko było "pod ręką". Korzystaliśmy kilka razy po drodze na takiej okazji, tym bardziej chętnie, że woda była bardziej czysta niż na plażach Słonecznego Brzegu. Pod koniec drogi zmęczenie dawało już nam się we znaki i niecierpliwością oczekiwaliśmy za następnym zakrętem widoków znajomej plaży i hoteli. Nie od razu tak się spełniło, kilka tych zakrętów, skałek jeszcze mieliśmy do pokonania. Jednak, się udało, po 5 godzinach od rozpoczęcia trasy byliśmy już "u siebie". Nie muszę dodawać jak bardzo byliśmy już głodni i gdzie od razu poszliśmy :)

niedziela, 24 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 5

24.06.2012.

Nessebar.
Dziś dzień wycieczkowy, plaża też była ale późnym popołudniem i o tym też trochę później. Po małym domowym śniadaniu, stosownie ubrani jak na zwiedzanie (dłuższe spodnie, koszule, coś na głowy - nadal słońce w pełni i 30 stopni na dworze) poszliśmy na przystanek autobusowy. Jest tutaj kilka linii komunikacji miejsko-podmiejskiej, bilety nie są drogie 1 lv. - bez względu na długość przejazdu. Trasy przebiegają przez cały kurort Słoneczny Brzeg a także docierają do sąsiednich miast i miejscowości, jak Varna, Obzor, St. Vlas i Nessebar. Ta ostatnia była dziś naszym celem. Starówkę Nessebaru ze stałym lądem łączy droga poprowadzona groblą. Bardzo urokliwe to wygląda. Po powrocie obiecuję zdjęcia, na razie proszę wierzyć na słowo. Miasteczko jest niewielkie, około godziny zajmuje spacer do okoła ale warto równiez wejść  "do środka", pokręcić się po bardzo wąskich, brukowanych uliczkach wypełnionych sklepikami, kawiarenkami i stoiskami ze wszystkimi lokalnymi i nie tylko gadżetami. Jeżeli można tak powiedzieć, na zewnętrznym okręgu miasteczka jest mnóstwo restauracji i małych knajpek serwujacych lokalne jedzenie w tym coś atrakcyjnego dla amatorów - świeże owoce morza i ryby. Niesamowity urok tych restauracyjek tworzą widoki na pełne morze lub z drugiej strony miasteczka, na zatokę Sloneczengo Brzegu. Skorzystaliśmy z tej okazji robiąc przerwę na małe co nieco w jednym z takich lokali. Miły to, odpocząć przy dobrym jedzeniu jednocześnie cieszyć się obrazem morza i powiewami wiatru. Spędziliśmy tam trochę czasu, cieszymy się każdą chwilą kiedy nic nie trzeba i nie ma pośpiechu. W drodze powrotnej zaglądaliśmy w kolejne zakamarki tego urokliwego zakątka. Jazda autobusem do naszego hotelu nie trwała długo, około 45 minut. Chociaż było już popołudnie zdecydowaliśmy pójść jeszcze na plażę. Było śmiesznie ponieważ pogoda zaczęła się zmieniać, jakby na burzę, wiatr stawał się coraz silniejszy. Nie można było myśleć o rozłożeniu parasola, chciał nam odfrunąć. Zdecydowaliśmy się jedynie na ręczniki, jednak plażownie stawało pod coraz większym znakiem zapytania. Tylko Kasia - najwytrwalsza wyciągnęła książkę, jednak po kilku minutach wiatr i będący wszędzie piasek pokonał nas. Cieżko wysiedzieć kiedy z każdej strony atakuje wietrzno-piaskownicy peeling. Daliśmy za wygraną. Na szczęście tutaj lukę po jednej atrakcji natychmiast wypełnia druga. Spędziliśmy kolejne miłe i smaczne chwile w jednej z wielu tutejszych restauracyjek. Nie była to już jednak mała przekąska, jak w Nessebarze ale konkretne, porządne  "żarełko" po którym dosłownie wytoczyliśmy się na plażę, tym razem już nie rozpaloną słońcem a wypełnioną przyjemnym wieczornym wiatrem. Śmieszne i zastanawiające dla nas było, czy ktoś z restauracji nas widzi. Nie odeszliśmy bowiem zbyt daleko i legnęlismy jak przedszkolaki po obiadku z tym, że na piasku. Na dalszą drogę chwilowo nie było siły. Moglibyśmy być dobrą reklamą tej restauracji - "u nas zjesz tak dobrze, że nie będziesz chciał daleko" :)

sobota, 23 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 4

23.06.2012.

WIELKI talerz grilowanych warzyw(baklażan, cukinia, papryka, marchewka, pieczarki, cebula), pychota. Małe mięsko, taki bułgarski speciał - grilowana, mielona baranina, też było ale te warzywa jak najbardziej zasługują na wspomnienie. Poza tym nadal u nas piękne słońce, wymarzona pogoda urlopowa. Jak narazie na żaden deszcz się nie zanosi i niech tak zostanie :) Warte uznania są również tutejsze lody o najróżniejszych smakach, w wielkościach sprzedawanych na "GAŁY" - takie duże i owoce - morele, brzoskwinie, śliwki, bardzo smaczne, soczyste.

piątek, 22 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 3

22.06.2012. Dziś już lepiej się nam wstawało, po pierwszym dniu mocno zmęczeni słońcem i wrażeniami spaliśmy bardzo dobrze i dzień rozpoczął się wcześniej. Pogoda cały czas cudowna, gorąco na niebie ani jednej chmurki, więc idziemy na plażę. Przy tej temperaturze nawet nie chce się gdzieś daleko od morza odchodzić, tam zawsze trochę wieje i jest przyjemniej. Posiedzieliśmy trochę na słońcu, ochłodziliśmy się w wodzie i poszliśmy brzegiem morza do pobliskiego miasteczka (wioski) St. Vlas. Przyjemnie spacerowało się na wodą i zaskoczeni stwierdziliśmy, że ok. 2 km. drogi minęły bardzo szybko. Miasteczko ma już inny wygląd i klimat niż kurort w Słonecznym Brzegu. Nie ma w ogóle wielopietrowych hoteli. Są głównie małe pensjonaty, knajpki ale wszystko na mniejszą skalę. Ma to niewątpliwie swój urok, jest dużo spokojnej. Minusem mogą być bardziej "dzikie" plaże, które chociaż mniej zatłoczone nie mają ładnego piasku, są kamieniste a w wodzie również jest sporo kamieni i roślin. Pokręciliśmy się tutaj troszkę, popatrzyliśmy na całą zatokę Słonecznego Brzegu z innej perspektywy i wróciliśmy do swojej plażowej "bazy". Dalej na korzystaniu ze słońca i wody, minęło na szybko do popołudnia, kiedy brzuszki zaczęły wołać o coś dobrego do jedzenia. Obiadek to znowu odkrywanie ciekawych smaków - dla każdego coś miłego. Jeden woli mięsko, drugi sałatki a wszystkiego do wyboru do koloru. Wszędzie miła obsługa zaprasza wprost z ulicy reklamując swoją kuchnię. Jak się okazało w jednym z miejsc nie tylko bułgarską ale także "kitajską" :). Przy okazji mały konkurs dla cztelników - jaka to kuchnia? Po jedzeniu, poszliśmy do naszego hotelu. Po całym dniu prysznic i chwilka odpoczynku w chłodnym pokoju była bardzo przyjemna. Jeszcze wieczorkiem, po zachodzie słońca wyszliśmy na spacerek. Bardzo przyjemnie jest pochodzić po uliczkach, czy nad morzem kiedy słońce już tak nie grzeje a powietrze jest chłodniejsze. Przy okazji robimy zakupy, coś na wieczór do pokoju, coś na dzień następny - bardzo smaczne są owoce i taka "swojska-ogródkowa" papryka.  Jutro dzień zapowiada się równie upalny, ok. 30 stopni więc pewnie dzień będzie plażowy i spacerowy. Na dłuższe zwiedzanie  "Rada Starszych" zdecydowała wybrać się w drugiej części urlopu, kiedy plażowanie znudzi się trochę a prognozowane temperatury zbliżą się do 20 stopni.

czwartek, 21 czerwca 2012

Bułgaria 2012, dzień 1 i 2

20.06.2012.

Dzisiaj nie będzie o Bułgarii, dopiero o 21:00 mamy wylot ale pierwszy dzień urlopu uznajemy za rozpoczęty. Rzeczy zapakowane za chwilkę ruszamy. Wyjazd, przygoda zaczynają się już za drzwiami... Jesteśmy na lotnisku. Droga do Warszawy minęła szybko, tylko cały czas padał deszcz co dodatkowo nastrajało nas optymistycznie w drodze na południe - tam gdzie ciepłej. Mamy sporo wolnego czasu, zawsze lubimy być wcześniej na miejscu, poczuć chociaż trochę atmosferę lotniska, gdzie wszystko się zaczyna. Odprawa będzie za pół godziny, poźniej jakieś piwko zakupimy... no bo co z tego, że nie ma dziś meczu, Euro cały czas trwa :) Lecimy.  Tak luźno, tzn. pusto w samolocie jeszcze nie widzieliśmy. Wygląda, że wyprawy przed sezonem mają sporo zalet. Lot ma być krótki, około 1:45 godziny. Następne wiadomości już po wylądowaniu. Na miejscu. Jesteśmy w hotelu, jest już czwartek ok 2:00. Pokój a właściwe lokal typu studio jest OK. Trzy duże łóżka, lodówka, aneks kuchenny, klimatyzacja. Jesteśmy na piątym piętrze ale jest winda co też jest fajne. Teraz spać, jutro zaczynamy zwiedzanie.

21.06.2012.

Dziś pierwszy dzień na miejscu, czas więc na rekonesans. Obeszliśmy okolicę ustalając gdzie znajdują się najważniejsze punkty okolicy - plaża, bary, knajpki i ciekawe obiekty do zwiedzania. Kolejność według klasy ważności na podstawie indywidualnych upodobań czytelnika. Podaję wiadomości zgodnie z wcześniejszą kolejnością - plaża jest ok 300 metrów od hotelu. Duża, chociaż turystów też sporo, tłoku nie ma. Woda czysta i ciepła. Notowań temperatury nie widzieliśmy, jednak " na oko" ma 20 stopni i nie ma problemu z korzystaniem z morskich kąpieli. Powietrze to około 28 stopni, czyli pełnia lata. Bary, knajpki, sklepy są dosłownie wszędzie z zakupami i jedzeniem nie będzie żadnego problemu. Za chwilkę wybieramy się czegoś pysznego skosztować. Na śniadanko zjedliśmy słodkie bułeczki i kanapki, wypiliśmy już trochę piwka (trzeba uzupełniać płyny :)). W zakresie czegoś ciekawego do zwiedzania, w zasięgu wzroku na wybrzeżu mamy dwa zabytkowe miasteczka z ładną architekturą. To St. Vlas i Nessebar. Wybieramy się tam wkrótce.
Obiad-kolacja były pyszne. To nasze pierwsze jedzenie tutaj, dlatego każdy wybrał coś innego i próbowaliśmy różnych smaków. Było bardzo dobre a słynna sałatka szopska - fantastyczna i to mówię ja, nie amator białego sera. Jednak ten tutaj był fantastyczny. Ciekawe, czy to zasługa lokalnej kuchni, czy wakacyjnego klimatu. Na dziś to chyba tyle, pokręcimy się jeszcze wieczorem nad morzem, po miasteczku poczujemy wakacyjnego klimatu w tym miłym ciepełku.